piątek, 24 października 2014

"Dzieci są jak kwiaty stworzone do tego, by się rozwijać" czyli dzień powszedni w żłobie.

Żłobek zaczyna tętnic życiem od godziny 06:30. My przybywamy na 08:00, na śniadanko. Jest on w centrum miasta, gdzie gonimy ok. 20 minut.
Zdyszani, w szatni witamy się z Kłapouchym, Prosiaczkiem, Tygryskiem i Kubusiem Puchatkiem. Następuje natychmiastowe przebudzenie i niekończący się monolog z bajkowymi postaciami zerkającymi ze ściany.  
Dziecię wkracza do krainy wiecznych zabaw, a Matka oddala się na kilka godzin w ciągu, których nadrabia porządkowe zaległości i siedzi w garach. Pożegnania bardziej oczekuje Matka, bo dziecię moje frapuje już tylko opiekunka i gromada dzieciaków rozproszonych po sali.
Dzieci pozostają pod opieką pielęgniarki, dwóch opiekunek i "strażniczki snów", która czuwa nad maluchami, kiedy śnią.
W wózkowni parkuję karocę i już mnie nie ma...

Podczas 6, 7 bądź 8 godzin spędzanych w żłobku dzieci otrzymują trzy posiłki. Przedpołudnie przynosi obiadek. O 13:40 podawany jest podwieczorek, a w czasie pomiędzy zabawami dzieci piją soki/ ze szklanki. 
Jadłospis jest niebanalny i mocno zróżnicowany nadzorowany przez Stację Sanitarno Epidemiologiczną. 

Główne miejscem zabaw to duża, przestronna sala, w której prowadzone są zajęcia dostosowane do wieku dzieci. Rozwijające mowę, sprawność manualną i umysłową. 
Prowadzona przez żłobek strona internetowa umożliwia dostęp do zdjęć, na których uchwycone są nasze dzieci podczas różnorakich zajęć plastycznych bądź innych zabaw rozwijających wyobraźnię. Ostatnio galeria uzupełniona została w fotografie przedstawiające dzieci z darami jesieni. Z podziwem oglądały bukiety liści, klonowe noski, korale z kasztanów, żołędzi, jarzębiny i dzikiej róży. Galeria aktualizowana jest raz w tygodniu. 
Wszystkie prace są przechowywane i przekonana jestem, że w przyszłości stanowić będą niezwykle cenną pamiątkę nie tylko dla mojego dziecka.

Po sąsiedzku z salą zabaw znajduje się sypialnia, gdzie każde dziecko ma swoje łóżeczko, kolorową pościel i pidżamki. 
Żłobek uwzględnia indywidualne potrzeby dziecka realizując jego potrzeby dotyczące snu, odżywiania czy innych przyzwyczajeń. Każdy rodzic zobowiązany został do przygotowania szeregu preferencji swojego malucha, co w istocie ułatwia pracę personelu, a dziecku przynosi maksimum zadowolenia i poczucie bezpieczeństwa.
W czwartek grupę odwiedza lekarz pediatra. Jest to idealna okazja do kontroli zdrowia dziecka, szczególnie w okresie jesiennym, kiedy wirusy czają się na każdym rogu;) Jeśli cokolwiek nas niepokoi wystarczy poprosić o badanie i wizytę w rodzinnej przychodzi możemy już sobie darować.

Początkowo dziecię moje w żłobie spędzało kilka godzin. Miało sporo czasu na adaptację. Aktualnie odbieramy ją po 7 godzinach.
Wysłuchujemy szybkiego sprawozdania od opiekunki. Wiemy jak długo spała, czy jadła oraz jak spędziła czas w grupie.
Pakujemy się i uciekamy do domu zgarniając przeprane body, które doświadczyły egzorcyzmów wstecznych;)













sobota, 11 października 2014

Stanowczość nazywana jest nachalnością, pewność siebie arogancją.

Na, co dzień  mimowiednie stajemy się konsumentami, klientami, petentami, abonentami i masą innych. Z nieukrywaną skromnością, a często i wstydem stajemy twarzą w twarz z osobnikami, od których niemalże zależy całe nasze życie. 
Odnoszę nieodparte wrażenie, że role te, często wprawiają nas w poczucie dyskomfortu podmalowanego rumieńcem na twarzy. I tak już od progu, skruszeni czekamy, aż ktoś z drugiej strony się nami "zajmie". Przepełnieni nadzieją, że nasz miły ton głosu i onieśmielenie pozwoli załatwić wszystko to o czym decydują oni. Nie dziwimy się nawet, że to nie działa. Pokornie godzimy się na wszystko, co dają nawet, kiedy odchodzimy z kwitkiem.

Nie chcę generalizować. Nie generalizuję. Jestem nad wyraz subiektywna. Sama stoję po tej stronie, która, codziennie spotyka te bierne i nieporadne dusze lecz nie każdy przecież w interakcji z drugim człowiekiem, z nad swojego biurka dostrzega wyłącznie czubek własnego nosa. Takich jednak nalazłoby się wielu.
Empatia to zaleta. Bardzo ją sobie cenię.

Przychodnia lekarska, US czy UM istnieje dla nas i bez nas istnieć by nie mogły. Usługodawcom marzy się inna bajka. Urzeczywistniona przez nas. Przez te wszystkie zatroskane i nieśmiałe buzie. I tak wszechobecna gruboskórność, bezkompromisowość i obojętność to widok powszechnie nam znany. Akceptowany, bo nie spotykany ze sprzeciwem. 
Pośród klientów, petentów i innych są też Ci ekstremalni, nieokrzesani i bezczelni. Takich zawodowo też spotykam. I tak samo nie pochwalam ich jak tych wszystkich nadętych, "białych kołnierzyków", kierujących się dewizą: nic nie muszę, wszystko mogę.

Rezygnujemy zapominając języka w gębie. Poddajemy się bez "walki". Nie dociekamy. Pokornie odchodzimy przez, co tracimy.
Nie chcemy być nachalni i aroganccy, a przecież możemy być stanowczy i pewni siebie. Nie jesteśmy. 
Dlaczego?















środa, 1 października 2014

Jak się rozstać i nie zwariować.

Urlop na finiszu. Miejsce w żłobku zagwarantowane. Pora się rozstać. Tylko jak powierzyć bądź, co bądź obcej osobie swój najcenniejszy skarb?!
Przede wszystkim nie wpadaj w panikę ;) 
Skoro świadomie zdecydowaliśmy o wyborze żłobka zapewne znamy zasady i zwyczaje jakie w nim panują. Zorientowaliśmy się przecież czego możemy się spodziewać i jak wiele oczekiwać...

Kluczowa sprawa to nie winić siebie, że posyłasz dziecko do żłobka. Nie każdy może sobie pozwolić na ALL INCLUSIVE u dziadków. A z pracy nie zrezygnujesz..., bo nie chcesz.

Nie wylewaj morza łez podając dziecko opiekunce. Z reguły to serdeczna i uśmiechnięta buzia, którą przy drugiej wizycie dziecko zapragnie nawet pocałować. Bądź stanowcza, ale pogodna. Dziecko zrozumie, że nie przepadasz bezkreśnie i wrócisz. 
Czas, kiedy dziecko przekonane jest, że wychodząc z pokoju znikasz już dawno za Wami.

Jeden buziak na "do widzenia" wystarczy. Przedłużając moment rozstania udzielasz negatywnych emocji swojemu dziecku, które może stać się niespokojne.

Nie rozczulaj się... NAD SOBĄ. Twoje dziecko jest dzielniejsze niż mogłoby Ci się wydawać. Nie kieruj błagalnych próśb, by nie płakało. To nie tylko rewolucja w Twoim życiu, a głównie w życiu Twojego dziecka.

Jeśli raz poddasz się histerii dziecka nie dasz mu szansy, aby poradziło sobie z codziennymi frustracjami jakie napotka na swojej drodze w ciągu całego życia. Daj mu szansę, aby poradziło sobie w nowej sytuacji.

No!
Głowa do góry ;)