środa, 24 września 2014

Plan porodu?! Oczekiwania, a rzeczywistość.

Czy możliwe jest zaplanowanie porodu? Mogłoby się wydawać, że to trudna sztuka, bo jak zaplanować z góry coś, co nieprzewidywalne i często jeszcze nam nie znane?
Plan porodu to swojego rodzaju dokument. Dokument w formie listu, w którym przyszła Mama może przedstawić swoje oczekiwania związane z nadchodzącym porodem. Bywa jednak i tak, że ze względów medycznych lub organizacyjnych plan nie zostanie wypełniony, wówczas powinnyście zostać o tym fakcie szczegółowo poinformowane. Istnieją bowiem szpitale, które nie dysponują chociażby wanną umożliwiającą poród w wodzie czy drabinkami, piłkami czy workami sako wykorzystywanymi w pierwszym okresie porodu. Tym samym niezwykle istotnym staje się fakt, aby rozpoznać standardy i możliwości szpitala w którym chcemy urodzić nasze dziecko jeszcze przed rozwiązaniem. Zawsze jest czas, aby znaleźć inny ;-)  Taki, który spełni nasze oczekiwania.
O planie usłyszałam w szkole rodzenia. Doskonale pamiętam czas, kiedy go pisałam. Byłam pełna wiary, że zostanie potraktowany poważnie i ku mojemu zdziwieniu pytanie o jego posiadanie padło jako jedne z pierwszych, kiedy już trafiłam na porodówkę. Położna w skupieniu go czytała siedząc przy biurku. Na koniec podpisała dokument. Każda kolejna osoba, która zabierała się do lektury i sprawowała nade mną bezpośrednią opiekę również podpisywała list, który napisałam. Mój plan przewidywał poród rodzinny w pojedynczej sali z toaletą i prysznicem. Zależało mi, aby podczas porodu nie byli obecni studenci położnictwa i medycyny. Nie wyraziłam również zgody na masaż szyjki macicy oraz wyciskania dziecka poprzez chwyt Kristellera. Metoda rodem z XIX wieku wciąż jeszcze stosowana budziła mój ogromny lęk. Nie zgodziłam się na podanie dolarganu czy innych farmaceutyków zmieniających świadomość. Poprosiłam o pełną i bieżąca informację o postępie porodu. Miałam możliwość korzystania z drabinek i piłki. I chociaż chciałam uniknąć cesarskiego cięcia mój plan porodu przewidywał i taką ewentualność i jeśli miałby nastąpić chciałam, aby kontakt "skóra do skóry" umożliwiony był osobie, która mi towarzyszy, mojemu mężowi. Mój plan porodu wdrożony został w życie, a ja miałam wszystko czego potrzebowałam.
Plany jednak zweryfikowało życie. Pragnęłam naturalnego porodu, który po 12 godzinach ciężkiej "pracy" z powodu braku postępu zakończony został cesarskim cięciem. Miałam jednak okazje ucałować moje nowo narodzone dziecię. Potem pieczę przejął mój mąż. Już na sali wybudzeń przystawiono mi ją do piersi i chociaż nasz kontakt był mocno ograniczony (skutki znieczulenia zewnątrz oponowego) były to dla mnie radosne i piękne chwile. Na sali poporodowej dziecina była ze mną nieustannie, w nocy również. Czas "po" był czasem trudnym. Dochodzenie do formy było męczące. Jednak możliwe ;-)  Przetrwałam.
A Wy macie bądź miałyście swoje porodowe wyobrażenia przelane na papier? Ziściły się plany czy scenariusz napisany został przez życie?
www.rodzicpoludzku.pl to miejsce, gdzie możecie znaleźć kreator planu porodu, który pomoże Wam stworzyć Wasz własny i niepowtarzalny zapis pragnień i oczekiwań związanych z porodem, ale nie tylko. To prawdziwa skarbnica wiedzy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz